Tą szarlotkę robię już od ponad roku i za każdym razem nie
zdążę zrobić zdjęcia ponieważ znika z blaszki (a jest to przepis na dość sporą
blaszkę) w mega szybkim tempie ;)
To jedno z tych ciast, które lubię robić kiedy mam caaały
wolny wieczór i nie muszę się nigdzie spieszyć :) Gotową szarlotkę wstawiam na
noc do lodówki by się schłodziła a na drugi dzień wystawiam na zewnątrz i…
maksymalnie do wieczora już jej nie ma ;)
Przepis od Kaś
Ciasto:
4 szklanki maki
łyżeczka proszku do pieczenia
szklanka cukru pudru
1 1/2 kostki masła
6 dużych żółtek
2 łyżki gestej kwaśnej śmietany
Mąkę, cukier puder i proszek do pieczenia przesiać do dużej
miski. Masło pokroić na małe kawałki, dodać do mąki i wymieszać aż masa będzie
grudkowata. Dodać żółtka i kwaśną śmietanę i wyrobić ciasto (można zrobić to w
malakserze). Ciasto podzielić na dwie części 1/3 i 2/3. Zawinąć w folię i
schłodzić w lodówce (co najmniej kilka godzin) lub w zamrażarce (około
godziny).
Nadzienie:
8-10 kwaskowatych jabłek, obranych pokrajanych na
półplasterki
1/4 szklanki wody
1 szklanka cukru
2 łyżeczki cynamonu
2 łyżki maki ziemniaczanej
3 łyżki soku z cytryny
Pokrojone jabłka umieścić w rondelku, dodać wodę i dusić
przykryte około 15 minut, nie mieszać. Dodać cynamon i cukier, lekko wymieszać.
Mąkę ziemniaczaną zmieszać z sokiem cytrynowym, dodać do masy jabłkowej i dusić
jeszcze przez 2 minuty. Masa powinna być bardzo gęsta, ale nie rozgotowana.
Rozgrzać piekarnik do 180 st.C. Formę (34cm x 23cm) posmarować
masłem [wyłożyłam papierem do pieczenia] i zetrzeć do niej na tarce jedną część
ciasta. Lekko wgnieść ciasto, tak aby powierzchnia była raczej jednolita i
podpiec w piekarniku przez około 8 minut. Wyjąć z piekarnika, lekko
przestudzić.
Pianka:
6 białek
1/2 szklanki cukru
1 budyń
Ubić białka na sztywną pianę. Pod koniec ubijania stopniowo
dodawać cukier, na końcu wmieszać budyń używając najniższych obrotów miksera.
Dodatkowo:
3 łyżki tartej bułki
cukier puder do posypania
Podpieczone ciasto posypać tartą bułką, wyłożyć na to
nadzienie jabłkowe, piankę budyniową i zetrzeć na nią pozostałą część ciasta.
Piec około godziny, aż powierzchnia ładnie się zrumieni.
Lekko przestudzić, posypać cukrem pudrem.
Smacznego :)
Nic a nic się nie dziwię, że znikająca!
OdpowiedzUsuńPozdrowienia:)
Pierwsze zdjęcie mowi samo za siebie - musi być pyszna!
OdpowiedzUsuńAch te szarlotki znikające:)))
OdpowiedzUsuńOj, u nas też szybko znika. Wypróbowany budyń, to wiśniowy. Daje też fajny kolorek. Moim zadaniem jest starcie jabłek i ubicie pianki ;) Jak dodam budyń, to mikser mam też na maxa i nic się nie dzieje ;)Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńUuuu....ale wypas!;)
OdpowiedzUsuńSkoro nikt z obecnych sie nie zglosil, to w takim razie to ja zamawiam sobie ten ostatni kawaleczek! Tfu tfu, zaklepany!:)))
Kucharnia, Anna-Maria - :)
OdpowiedzUsuńAleksandra Rybińska - to prawda, miałam zrobić troszkę inną fotkę, ale ta jak najbardziej tu pasuje :)
Mała kuchareczka - hehe, mają coś w sobie :D
WnW - facet pomagający w kuchni? tylko pozazdrościć ;)
kachna - Twoje "tfu tfu" zagwarantowało Ci ten ostatni kawałeczek ;)
Pozdrowionka dla Was :)
Doskonały pomysł na pokazanie, że ciasto jest pyszne. Wierzę!!!
OdpowiedzUsuń